S - <<< Taki papier był nazywany 'jedwabistym' >>>
----------------------------------
Papier jedwabisty był produkowany w czterech odmianach różniących się
wielkościa rastra, stąd mogą być różne opisy wyglądu tego samego typu
papieru. Ponadto większość papierów fotograficznych miała emulsję nakładaną
na podłożu barytowym, co „na wejściu” dawało podniesienie kontrastowości
zdjęć i białe biele. Część zaś miała emulsję nakładaną bezpośrednio na papier
i najczęściej był to papiery kremowe. Podłoże barytowe dawało również
bardziej równomierne oblanie papieru emulsją.
----------------------------------
M - <<< wszystkie stare fotografie rodzinne jakie mam - takie przynajmniej 60
i więcej letnie - napewno przetrwają dłużej niż te które są wykonywane w
naszych czasach , nie macie takiego wrażenia że są trwalsze ? >>>
----------------------------------
Tak, jeśli tylko negatyw i pozytyw były starannie naświetlone i wywołane, to
były znacznie trwalsze od obecnych. Często stosowało się tak zwaną odróbkę
dokumentową. Było to możliwe dzięki stosowaniu emulsji grubych,
jednowarstwowych z dużo większą zawartością srebra koloidalnego. Można było,
szczególnie przy odbitkach pozytywowych tak dobrać czas naświetlania, że
proces wywoływania przerywał się w momencie pożądanym, a
dalsze leżenie papieru w wywoływaczu nie powodowało już zmian w obrazie,
szczególnie szarzenia świateł. Dla szczególnie ważnych zdjęć nie stosowało
się wywoływaczy z hydrochinonem, co z jednej strony dawało zdjęcia z dobrze
rozdrobnionym ziarnem i wyrównane tonalnie, a po bardzo starannym wypłukaniu
dawało negatywy i pozytywy niemal wieczne. Wadą emulsji grubowarstwowych był
natomiast poważny rozrost ziarna wraz ze wzrostem czułości negatywów. Negatyw
27 DIN (400 ASA) miał ziarno „jak brukowce”, ale i z tym można było sobie w
znacznej mierze poradzić (znów używając wywoływaczy czysto metolowych).
----------------------------------
MN - <<< Gdzies kiedys czytalam, ze pomaga skanowanie przez matowa foliowa
kieszonke. Taka uzywana do przechowywania. Ale nie jestem pewna, ze dobrze
pamietam >>>
ZK - <<< Ponownie kolorujemy dając sepię, redukcja rozmiarów i praktycznie
raster zanika. Spory nakład pracy, ale dla rzadkiej fotografii warto. >>>
WS - <<< otrzymuję fotografię bez arterfaktów. Dopiero teraz zapisuję do
katalogu. W ten sposób pozbywam się linii interferencyjnych ze skanów i
rastra z wydruków prasowych. >>>
----------------------------------
Przestrzegałbym przed jakimikolwiek zabiegami zmieniającymi oryginał. Skan
traktujmy jako kopię dokumentu. W związku z tym skanujmy 1:1 (bez korekt) z
dużą rozdzielczością. Wszelkie zabiegi, zależne od celu, należy robić dopiero
na zapisanym wcześniej skanie (i zawsze będziemy mieć w zapasie nie naruszoną
kopię oryginału).
I to tyle
Jacek
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/